Mark Zuckerberg miał jednego współlokatora, który postanowił zostać na Harvardzie Mówiąc finansowo, była to bardzo zła decyzja.

Wideo: Mark Zuckerberg miał jednego współlokatora, który postanowił zostać na Harvardzie Mówiąc finansowo, była to bardzo zła decyzja.

Wideo: Mark Zuckerberg miał jednego współlokatora, który postanowił zostać na Harvardzie Mówiąc finansowo, była to bardzo zła decyzja.
Wideo: Mark Zuckerberg Harvard Commencement Speech 2017 FACEBOOK CEO'S FULL SPEECH - YouTube 2024, Kwiecień
Mark Zuckerberg miał jednego współlokatora, który postanowił zostać na Harvardzie Mówiąc finansowo, była to bardzo zła decyzja.
Mark Zuckerberg miał jednego współlokatora, który postanowił zostać na Harvardzie Mówiąc finansowo, była to bardzo zła decyzja.
Anonim

Patrząc wstecz na swoje życie, czy jest coś, czego naprawdę żałujesz? Czy podjąłeś decyzję, że chcesz wrócić i zrezygnować? To niesamowite, jak ułamek drugiego wyboru może całkowicie zmienić cały przebieg twojego życia. Brać Joe Green, na przykład. Joe Green uczęszczał na Uniwersytet Harvarda, gdzie, dzięki zupełnemu szczęściu losowania, został współlokatorami nieznanego wówczas entuzjasty komputerów nazwiskiem Mark Zuckerberg. Joe Green był częścią grupy uczniów, którzy stworzyli Facemash, stronę, która była w zasadzie prekursorem Facebook.

Jednak gdy Zuckerberg wskazał, że chce kontynuować pracę nad projektem, Joe Green podążył za radą swojego ojca i odszedł. Ooops. Co spowodowało, że jeden z oryginalnych umysłów stojących za witryną mediów społecznościowych ostatniej dekady odszedł od tego wszystkiego? Odpowiedź jest właściwie dość prosta.

Joe Green urodził się w Santa Monica w Kalifornii i zawsze interesował się polityką. Podczas liceum był w wielu zarządach, a nawet przyjmował miejscowych polityków, gdy ubiegał się o stanowisko w miejscowej radzie szkolnej na swój starszy rok. Prowadził także kampanię na rzecz różnych przyczyn, w tym zapewnienia płacy żywej pracownikom z obszaru gościnności w Santa Monica. Jego polityczne ambicje i stopnie naukowe dostarczyły mu miejsca na Uniwersytecie Harvarda, gdzie spotkał innego licencjata o nazwisku Mark Zuckerberg. Para była współlokatorami i wpadła na pomysł strony internetowej, która pozwoliłaby uczniom ocenić atrakcyjność swoich rówieśników. Strona nazywała się Facemash i szybko stała się popularna. Jednak nie był to najlepszy pomysł na stronę internetową, a wyżsi na Harvardzie nie byli szczególnie zadowoleni z ich wprowadzenia na rynek. Markowi i Joemu groziło wyrzucenie z Harvardu, a strona została szybko usunięta. Każdy, kto widział Sieć Społeczną, dokładnie wie, co stało się później. W ciągu kilku tygodni Mark, Joe i garstka lojalnych zwolenników założyli TheFacebook.com i tym razem robili fale nie tylko na Harvardzie, ale na całym świecie. W tym momencie współlokatorzy i przyjaciele przyszli na rozwidlenie drogi.

Mark chciał zrezygnować ze szkoły, przenieść się do Kalifornii i zamienić Facebooka w prawdziwą firmę. Joe Green był na płocie. Chciał rozpocząć karierę w polityce. Stworzenie portalu społecznościowego nigdy nie było jego pierwotnym celem. Do wahania Joe'a doszedł fakt, że jego ojciec, profesor college'u, stanowczo sprzeciwiał się pomysłowi, aby jego syn robił więcej projektów internetowych z współlokatorem, który prawie wydostał go z Harvardu. Mark kilkakrotnie próbował przekonać Joe, by podążył za nim do Doliny Krzemowej. Zuck zaoferował mu znaczny wczesny udział w spółce i stanowisko kierownicze wysokiego szczebla. Co byś zrobił?

Paul Marotta / Getty Images
Paul Marotta / Getty Images

Po wielu wewnętrznych debatach Joe zdecydował się zostać na Harvardzie.

Z perspektywy czasu okazało się, że tak potwornie zła decyzja. Być może słyszeliście, dzisiaj Facebook jest ogromnie popularną spółką publiczną. Obecnie FB ma limit rynkowy 450 miliardów dolarów. Mark Zuckerberg jest jednym z najbogatszych i najpotężniejszych ludzi na świecie z osobistą fortuną 50 miliardów dolarów.

Gdyby Joe zdecydował się kontynuować pracę na Facebooku, byłby jednym z największych indywidualnych akcjonariuszy.

Dzisiaj jego akcje byłyby warte 800 milionów dolarów. Oooo.

Zamiast przenieść się do Kalifornii i zarobić fortunę wartą 800 milionów dolarów, Joe pozostał na Harvardzie, gdzie zdobył dyplom i wkrótce dołączył do kampanii prezydenckiej Johna Kerry'ego. Stamtąd uruchomił własną stronę internetową o nazwie Essembly. Ostatecznie przeniósł się do Kalifornii, gdzie rozpoczął współpracę z innym użytkownikiem Facebooka, Seanem Parkerem, w celu stworzenia witryny poświęconej polityce społecznej, o której zawsze marzył. Ich projekt, nazwany Przyczynami, wprowadził ludzi w różne działania charytatywne i polityczne. Przyczyny stały się niewiarygodnie popularne, zgadłeś, Facebook i do tej pory zebrał prawie 50 milionów dolarów dla ponad 50 000 organizacji charytatywnych. 6,5 miliona osób używają Co miesiąc.

Odtąd Joe nadal tworzy nowe witryny i inicjatywy, z których wszystkie koncentrują się na wykorzystaniu mediów społecznościowych w celu pobudzenia działań politycznych. W 2009 r. Był współzałożycielem NationBuilder, usługi, która pozwalała politykom i obywatelskim organizacjom politycznym budować własne strony internetowe o ograniczonej wiedzy o projektowaniu stron internetowych. Pełnił również funkcję prezesa firmy w latach 2012-2013. W 2013 roku przeniósł swoją uwagę na jeszcze bardziej aktywną rolę w polityce. Stał się częścią grupy lobbingowej złożonej z przedsiębiorców, działaczy i inżynierów o nazwie FWD.us. Został wybrany na prezydenta konsorcjum, którego członkostwo składa się przede wszystkim z mężczyzn i kobiet w rejonie Doliny Krzemowej. Grupa lobbuje w Waszyngtonie w kwestiach takich jak reforma imigracyjna, edukacja i innowacje technologiczne. Mark Zuckerberg jest również członkiem.

Z biegiem lat wiele publikacji i mędrców uznało odrzucenie przez Joe Green'a Facebooka za jedną z najgorszych decyzji biznesowych w historii. To jest dosłownie Błąd w wysokości 800 milionów dolarów. Z drugiej strony, dzisiaj Joe robi dokładnie to, co chciał robić wszystkie lata temu, kiedy zwrócił Mark Zuckerberg (minus dużo pieniędzy). Trzymając się swoich pistoletów, był ostatecznie w stanie stworzyć sposób, by polityka była działaniem przyjaznym dla mediów społecznościowych. W ten sposób stał się instrumentem angażującym całe nowe pokolenie w działania polityczne i odpowiedzialność społeczną. Chociaż nie uczyniło go tak bogatym jak Facebook, jego dzieło miało swój głęboki wpływ i to nie pomyłka.

Łał! Nie mogę sobie nawet wyobrazić, jak to musi wyglądać każdego dnia. Daj spokój. 800 milionów dolarów! Sprawia mi, że trochę się męczę, tylko o tym myśląc.

Zalecana: