Recenzja albumu: Arborea "Red Planet"

Recenzja albumu: Arborea "Red Planet"
Recenzja albumu: Arborea "Red Planet"
Anonim
Image
Image

Muzyka ludowa ostatnio trochę się kopie z zespołami i artystami, którzy twierdzą, że są ludowi ze względu na to, że kupili sobie gitarę akustyczną i nie mogli znaleźć dla nich bębnów.

I tak, szarpiący kołem samokrytycyzm, miauczący koński konik kontynuuje jak akty otwierają serca na słuchacza z wyimaginowanymi nieszczęściami i niejasnymi interesującymi tematami Starego Świata, takimi jak kaci i dzieciobójstwo, kiedy naprawdę wolą słuchać okropnego Florencja i maszyna czy coś takiego.

Jednak niektóre folkies robi to dobrze, przekazując duchy przeszłości muzyki i odtwarzając tę echo niesamowitej muzyki górskiej, nie próbując brzmieć jak akt odrodzenia. Jedną z takich grup jest Arborea, która ma już dwie imponujące płyty z imionami, a tutaj mamy do czynienia z ich trzecią "Czerwoną planetą".

Poprzednie wyjazdy, tytułowe wydawnictwo i bardzo dobre "Wayfaring Summer" sprawiły, że Arborea tworzy muzykę, która ma mrożący krew w żyłach, morderczy film drogi połączony z tęsknotą, seksualnym napięciem bajek.

Chociaż są bardzo nowoczesnym zespołem z wrażliwością czerpiącą z całego wachlarza stosunkowo niedawnych ubrań, ten strój wydaje się mieć sto lat i odbija się od wiatru, podczas gdy ty stoisz pod drzewem Joshua, wpatrując się w tę wielką gwiazdę. niebo. Istnieje poczucie, że ta muzyka cię znajduje, a nie jej odnalezienie, co sprawia, że nietypowa konfiguracja, kiedy to poczucie zagubienia się w dziczy, skrada się do ciebie podczas słuchania, szczególnie w utworach takich jak "Black Is The Color" "i" Wilki ".

Jednak nie jest to dzieło kogoś, kto zbyt mocno zadłużył się dla Rodziny Carterów lub jakiegoś Appalachowskiego chóru górskiego. Podczas gdy Arborea może dobrze dzielić się z innymi światowością, która sprawia, że niektóre rekordy folk i country są tak atrakcyjne, jest coś jeszcze w tym miksie … coś kinowego.

Tytułowy utwór, "Czerwona planeta" i bliższy "Mały czas", przypominają Tablice Kanady - odłączony, natomiast "Beztroska miłość" to z całą pewnością scena seksualna o zmierzchu z jakiegoś b-filmu o czarodziejskim mieszkaniu. Istnieje poczucie, że jest to zespół, który chce zaprosić cię do miejsca, którego nie znajdziesz na żadnej mapie z piosenkami, które mają w sobie ogromną ilość miejsca … wielkie przepaści z otwartego nieba, które mogą być wypełnione niezliczoną ilością instrumentów, ale z gracją, właśnie to nie jest to sprawia, że praca Arborei jest tak urzekająca.

Głos Singer Shanti wypełnił płótno delikatnymi falsettami lub, w razie potrzeby, niskim szmerem, który z pewnością wyśle wędrującego nieznajomego na śmierć w odległym miejscu, przez cały czas, siedząc pod spodem, znajdziesz rzadkie banjo lub skubaną gitarę, pokolorowaną wąskie gardła i harmonium, które powstrzymują i wykorzystują właściwe dźwięki z precyzją i wydajnością prawie Kraftwerk.

Wygląda na to, że chociaż większość zespołów uważa album za najtrudniejszy do zdobycia, Arborea po raz kolejny stworzyła dokument, który zaprasza nas do ich dziwnego świata białej magii, halucynogennego seksu i szeptanych sekretów. To naprawdę świetny longplay i zasługuje na jak największą publiczność.

Jeśli damy oceny z pięciu, to dostaniemy szóstkę.

Nadal można złapać zespół na ostatnim odcinku europejskiej trasy, zanim wyruszą do swoich kabin w Ameryce Północnej, a "Czerwona planeta" jest już dostępna.

Śr. 22 - Edynburg, Forest Hall Thurs 23 - Aberdeen, The Tunnels 24 piąta - Glasgow, Wellington Church Hall

lub dołącz do naszej grupy na Facebooku lub KUP JEDNEJ Z NASZYCH GŁUPI T-SHIRT!

Zalecana: